Był to mały, kameralny festiwal, a nawet można powiedzieć festivalito, skierowany głównie do lokalnych osób, mało nagłośniony w środowiskach zagranicznych. Niemniej jednak zaproszeni goście, DJe, orkiestry i cała organizacja były na najwyższym poziomie.
Główne, wieczorne milongi z koncertami odbywały się w teatrze. Super klimat, światła, bardzo dobra jakość dźwięku, scena dla muzyków, idealny drewniany parkiet – to wszystko było w pakiecie.
Miałam przyjemność zająć się muzyką na piątkowej wieczorem milondze, podczas której grali – mało tangowy wyglądający – chłopaki z El Cachivache. Tydzień wcześniej mieli kilka koncertów w Polsce, niestety na żadnym z nich nie mogłam być, więc niezmiernie się ucieszyłam, że usłyszę ich w Lipsku.
Generalnie tańczyć do muzyki na żywo uwielbiam!!! Ten dźwięk przechodzący przez całe ciało i otaczający ze wszystkich stron sprawia, że nie da się usiedzieć w miejscu od pierwszej zagranej nutki! Teraz po raz pierwszy miałam okazję spojrzeć na to z innej strony, z punktu widzenia DJa. Jaką muzykę zagrać po tak mocnym i dynamicznym secie orkiestry? Jak podtrzymać energię na parkiecie? Jak to zrobiłam to juz moja słodka tajemnica 🙂
Drugiego dnia oprócz koncertu Sexteto Gato z Argentyny, atrakcją wieczoru był pokaz pary prowadzącej warsztaty podczas festiwalu. Luis Romero Berruti i Ana Clara Migoni. Wciąż nie mogę wyjsć z podziwu jak można mieć tak elegancki i dynamiczny ruch będąc w ciąży. Poniżej video z jednego z ich pokazów w Buenos Aires, kiedy tańczyli jeszcze we dwójkę.